
Idealny ciągnik powinien być mocny, ale i oszczędny, nowoczesny, ale i intuicyjny w obsłudze, czy ciągnik Claas Arion 660 łączy w sobie te cechy?
Czytaj dalej
Już przy pierwszym kontakcie z traktorem Claas Arion 660 zauważyliśmy, że łączy on w sobie początkowo sprzeczne wartości. Z jednej strony jest to seria ciągników, która swoją premierę miała już kilkanaście lat temu, ale wciąż mimo upływu lat zachowała świeżość. Tyczy się to naszym zdaniem zarówno jego wnętrza, jak i wyglądu zewnętrznego.
testowy Claas Arion 660 osiągał przy prędkości obrotowej silnika wynoszącej poniżej 1500 obr./min.
Co tu dużo mówić – w żadnym z tych aspektów nie wywołuje on efektu „wow”. Jeśli chodzi o projekt zewnętrzny, to zdecydowanie możemy powiedzieć, że się dobrze zestarzał. Podobnie jest z wnętrzem – tutaj deska rozdzielcza, czy panel sterujący na tylnym prawym słupku wyglądają nieco archaicznie, ale z drugiej strony mamy do czynienia z rozbudowanym podłokietnikiem i wciąż rewelacyjną jeśli chodzi o intuicyjność dźwignią Cmotion. Może inżynierom Claasa przyświeca idea, że jeśli coś jest dobre, to nie trzeba tego zmieniać?

Choć wizualnie Arion 600 nie zmienił się na przestrzeni lat, to w międzyczasie był on modernizowany i unowocześniany, być może właśnie dlatego niektóre starsze elementy mocno kontrastują z nowszym terminalem Cebis, czy terminalem Cemis 1200. W tym szaleństwie zdecydowanie jest metoda.
Naszym zdaniem jeśli chodzi o obsługę ciągnika, zdecydowanie ważniejsza jest ergonomia i intuicyjność, niż wizualne fajerwerki. Uważamy, że pod względem ergonomii Claas wypada znakomicie. W jego wnętrzu bardzo szybko odnajdą się nawet operatorzy, którzy z marką nie mieli nigdy nic wspólnego.

Podczas naszego testu bardzo spodobała nam się przekładnia bezstopniowa Cmatic oraz proste sterowanie nią. Już po kilku chwilach ciągnik został przez nas tak ustawiony i zaprogramowany, że podczas pracy nie musieliśmy używać pedałów gazu, sprzęgła i hamulca. Za przyspieszanie i zwalnianie w warunkach polowych odpowiadała bowiem dźwignia Cmotion.
Zauważyliśmy, iż przekładnia Cmatic posiada nieco inną charakterystykę pracy, niż inne najpopularniejsze skrzynie bezstopniowe. Przejawiało się to w ten sposób, że po opuszczeniu maszyny do pozycji roboczej przekładnia stopniowo nabierała rozpędu i dość szybko osiągała zadaną prędkość. Do tej pory najczęściej spotykaliśmy się z przekładniami, gdzie już na starcie „wkręcały” one silnik na bardzo wysokie obroty, a następnie je obniżały dochodząc do wartości optymalnych.

W naszych warunkach uważamy to za zaletę, bowiem 3-belkowy kultywator o szerokości 3 m Mandam Top nie obciążał traktora w 100 proc., przez co ciągnik stosunkowo szybko osiągał zadaną prędkość. Domyślamy się jednak, że taka charakterystyka pracy przekładni mogłaby okazać się mankamentem, gdyby maszyna była dobrana „na styk” do ciągnika. Wówczas aby szybko i sprawnie osiągnąć docelową prędkość należałoby zapewne nieco podnieść prędkość obrotową silnika na uwrociu.
Możliwości uciągowe Claasa Ariona 660 postanowiliśmy sprawdzić przy uprawie popularnym „bezorkowcem” na głębokość ok. 25-27 cm. Zaczęliśmy od pól charakteryzujących się lekką glebą. Przekładnię Cmatic zaprogramowaliśmy, by dążyła do osiągnięcia prędkości 10 km/h. W takich warunkach ciągnik pracował z prędkością obrotową silnika rzędu 1350-1450 obr./min przy średnim obciążeniu silnika wynoszącym 80 proc.

Po przejeździe na pola z bardziej zwięzłą glebą odnotowaliśmy wzrost obrotów silnika do 1500-1600 obr./min, a obciążenie silnika sięgało na ogół 85-90 proc. Pełnię możliwości przekładni bezstopniowej mogliśmy zauważyć na polu o mozaikowatej glebie. Wówczas zdarzało się, że na kilkusetmetrowym przejeździe obroty silnika oscylowały w granicach od 1300 do 1800 na minutę. Nawet przy takich wymagających warunkach ciągnik bez problemu przyspieszał do 11 km/h.
Dostrzegliśmy też, że do uszu operatora większy hałas dociera dopiero po przekroczeniu prędkości obrotowej silnika wynoszącej 1700 obr./min, poniżej tej wartości we wnętrzu kabiny było naprawdę cicho. Na szczęście przekładnia Cmatic dbała o to, by silnik stale pracował z możliwie niskimi prędkościami obrotowymi, dzięki czemu niemal przez cały czas cieszyliśmy się dobrym wyciszeniem.

Przejeżdżając między polami dostrzegliśmy kolejne atuty ciągnika. Przy jeździe po drogach głównych okazało się, że maksymalną prędkość 55 km/h osiąga on przy obrotach silnikach wynoszących nieco poniżej 1500 na minutę. Wnętrze ciągnika było też zaskakująco ciche nawet pomimo osiąganej prędkości.
Z kolei jazda drogami polnymi zwróciła naszą uwagę w kierunku wygładzania nierówności. Przednia oś Ariona 660 amortyzowana jest hydraulicznie, podczas gdy kabinę zawieszono mechanicznie w czterech punktach. Taki układ bardzo dobrze sprawdził się w naszym teście. Odnieśliśmy wrażenie, że układ ten był odrobinę sztywniejszy, niż w układach amortyzowanych pneumatycznie.

Wisienką na torcie jeśli chodzi o komfort jazdy okazał się fotel, który automatycznie dopasowywał się do ciężaru operatora. Przez cały czas trwania testu korzystaliśmy z opcji wentylowania siedziska i oparcia. Przy wielogodzinnej pracy w znacznym stopniu podnosi ona komfort pracy i powoduje, że możemy zapomnieć o spoconych plecach, czy pośladkach.
Po uprawieniu kilkunastu hektarów i wykonaniu kilku przejazdów polowych okazało się, że ciągnik zużył średnio 12,8 l/ha. Taki rezultat uważamy za bardzo dobry. Uważamy, że ogromna jest w tym zasługa przekładni Cmatic, która stale moduluje prędkością obrotową silnika w celu uzyskania optymalnego obciążenia.

Zauważyliśmy też, że przy postoju ciągnika na biegu jałowym dosłownie po chwili dodatkowo obniżał on prędkość obrotową silnika z 800 do 650 obr./min. Takie rozwiązania lubimy – nie pogarszają komfortu pracy operatora, ale wpływają na mniejsze zużycie paliwa.
Dodajmy też, że nasze wyliczenia przy dystrybutorze paliwa niemal idealnie potwierdziły się ze wskazaniami aplikacji Claas Connect, służącej m.in. do śledzenia pracy maszyny i dokumentowania prac. Co ciekawe, raport z aplikacji ukazał również, że w czasie naszych 18. godzin pracy przez aż 2 godziny i 43 minuty ciągnik przebywał na postoju z włączonym silnikiem.

Było to oczywiście związane ze specyfiką testu redakcyjnego, gdzie chcieliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o Arionie i poznać jego kolejne funkcje. Wychodzi więc na to, że gasząc silnik przy dłuższych przestojach moglibyśmy osiągnąć jeszcze nieco lepszy wynik zużycia paliwa.
Na co dzień w gospodarstwie pracujemy 170-konnym ciągnikiem z przekładnią powershift konkurencyjnej marki. Dlatego dużym atutem testowanego, 185-konnego Ariona jest jego siła uciągu, która naszym zdaniem jest o ok. 10-15 proc. większa, niż w posiadanym przez nas ciągniku.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszakże dysponuje on piętnastoma końmi mocy więcej, ale z drugiej strony posiada systemy oczyszczania spalin oraz przekładnię bezstopniową, które powszechnie uważa się za drobnych „złodziei” mocy.
Z rozwiązań, które przypadły nam do gustu musimy też wspomnieć o elektrycznie regulowanych lusterkach bocznych oraz o dźwigniach odciążających zamontowanych przy tylnych wyjściach hydraulicznych. To zdecydowanie podnosi komfort podczepiania maszyn wyposażonych w elementy sterowane hydraulicznie.

Na docenienie zasługuje też całkiem przestronna kabina, w której komfortowo zmieści się dwóch rosłych operatorów. Bez problemu rozprostuje w niej nogi także wyższy traktorzysta.
W czasie testu zauważyliśmy też kilka rzeczy, które naszym zdaniem można by poprawić. Po pierwsze skrzynka narzędziowa umiejscowiona jest po prawej stronie ciągnika stojąc z jego tyłu, co jest nieintuicyjne. Zabrakło nam też możliwości dodania jazdy równoległej do sekwencji czynności wykonywanych przy wjeździe i wyjeździe z uwrocia. W efekcie jazdę równoległą musieliśmy załączać osobno przyciskiem.

We wnętrzu Ariona 660 nie znaleźliśmy też miejsca na wygodne odłożenie smartfona. Uchwyt nad terminalem w podłokietniku ma za małą regulację i nie może pomieścić nowoczesnych, stale rosnących telefonów. Przy tak dobrze wyciszonym wnętrzu przydałoby się też radio umożliwiające bezprzewodowe odtwarzanie muzyki ze smartfona.
Po przepracowaniu kilkunastu godzin za kierownicą Claasa Ariona 660 z całym przekonaniem możemy powiedzieć, że jest to ciągnik, w którym zdecydowanie treść góruje nad formą. Nie ma tu fajerwerków, ani wymyślnych wodotrysków jeśli chodzi o design.

Jest za to duża siła uciągu i to przy niskim zużyciu paliwa. Jest nieco archaiczne wnętrze, ale za to wzorowe pod względem ergonomii. Możemy więc powiedzieć, że Claas Arion 660 to taki ciągnikowy oldschoolowiec wspierany najnowocześniejszymi technologiami z zakresu rolnictwa precyzyjnego i kapitalną przekładnią bezstopniową.





Autor: Tomasz Kuchta,
dziennikarz TRAKTOR24.pl
oraz rolnik oceniający maszyny rolnicze
z praktycznego punktu widzenia