Czytaj dalej
Pierwsza klasyczna, czyli ta która została do nas dostarczona, wyróżniają podwójne sprężyny zabezpieczające każdy element roboczy z siłą wyzwolenia do 450 kg. Ta maszyna przeznaczona jest na gleby lekkie oraz średnie. Drugą jest kultywator Väderstad Cultus HD, w którym zęby są jeszcze bardziej masywne, podobnie zresztą jak sprężyny. W tym przypadku siła wyzwolenia wynosi 680 kg. W związku z tym Cultus HD przeznaczony jest do pracy na glebach bardzo ciężkich.
Testowy 3-metrowy Cultus wyposażony był w 10 łap, na których znalazły się nakładki Marathon 50/80 wzmocnione węglikiem wolframu. Zaraz za elementami roboczymi umieszczono sekcję wyrównującą z gwieździstymi niwelatorami, a całość wieńczy podwójny wał SoilRunner o średnicy 575 mm.
tyle wynosi siła wyzwolenia zęba roboczego w kultywatorze Väderstad Cultus.
Głębokość robocza zębów była regulowana hydraulicznie, a głębokość pracy niwelatorów ustawialiśmy za pomocą cięgieł mechanicznych. Tak skonfigurowana maszyna ważyła 2,2 t, a do pracy z nią oddelegowany został 220-konny ciągnik Case IH Puma 200. Według producenta, do współpracy z tym kultywatorem potrzeba od 120 do 200 KM, dlatego też spokojni o zapas mocy traktora przystąpiliśmy do testu.
Postanowiliśmy stopniować poziom trudności prac i rozpoczęliśmy od głębokiej uprawy po zbiorze rzepaku ozimego. Stanowisko było uprzednio 3-krotnie uprawione broną talerzową, więc i resztek pożniwnych oraz samosiewów na powierzchni było niewiele. Maszynę pierwotnie ustawiliśmy tak, aby pracowała na głębokości ok. 25 cm. Po kilku przejazdach do tej wartości mechanicznie dostosowaliśmy położenie gwieździstych niwelatorów. Jak się później okazało, przy mocno mozaikowatej glebie musieliśmy je czasami regulować, by uzyskać wyrównane stanowisko po przejeździe. Wydaje nam się zatem, że dobrą opcją byłoby wyposażenie maszyny w hydrauliczną regulację tej sekcji.
Uprawa w takich warunkach była dla Cultusa „bułką z masłem”. Wszystkie drobne samosiewy zostały zniszczone, te nieco większe sporadycznie przetrwały spotkanie z testową maszyną. Bardzo podobała nam się praca podwójnego wału SoilRunner, który już po pierwszych metrach obkleił się ziemią i to właśnie ona umieszczona w pierścieniach oddziaływała na glebę.
Aby lepiej sprawdzić, jak prezentują się efekty mieszania resztek z glebą postanowiliśmy po zbiorze soi wjechać Cultusem bezpośrednio w jej ściernisko. Resztek pożniwnych w tym wypadku było całkiem sporo, jednak po jednym przejeździe zostały one skutecznie „wpracowane” w glebę. Oznaczało to równocześnie, że mogliśmy zaoszczędzić jeden przejazd broną talerzową, a bezpośrednio po Cultusie wjechaliśmy z agregatem uprawowo-siewnym. Była to dla nas kwintesencja uprawy uproszczonej – wyeliminować zbędne przejazdy uprawowe, bez straty w efektach pracy.
Prawdziwym wyzwaniem dla Väderstada Cultusa 300 miała okazać się uprawa po zbiorze kukurydzy ziarnowej, gdzie do zagospodarowania pozostaje nawet kilkanaście ton resztek pożniwnych na hektarze. Stanowisko to zostało uprzednio zmulczowane. Niwelatory gwieździste opuściliśmy niemal do samego dołu, aby przy przeważającej lekkiej glebie były w stanie zarównać redliny po elementach roboczych. Niestety musieliśmy zapomnieć o uprawie z głębokością sięgającą 30 cm, bowiem ciągnik o mocy 220 KM okazał się po prostu za słaby.
tyle wynosi siła wyzwolenia zęba roboczego w kultywatorze Väderstad Cultus HD.
Ostatecznie ustawiliśmy głębokość ok. 25 cm, jednak nawet wówczas maksymalna prędkość, z jaką mogliśmy pracować sięgała 11-11,5 km/h. Przy takim ustawieniu obciążenie silnika w ciągniku oscylowało w granicach 80-100%. Szacujemy, że w naszych warunkach optymalną prędkość roboczą oraz głębokość moglibyśmy osiągnąć pracując z traktorem o mocy ok. 250 KM. Na glebach bardzo ciężkich należy przyjąć jeszcze więcej, czyli 100 KM na metr bezorkowca.
Podobało nam się, że po przejeździe Cultusem resztki pożniwne były dobrze wpracowane w glebę. Idealne naszym zdaniem efekty wizualne uprawy uzyskaliśmy na lżejszych fragmentach pola, gdzie po przejeździe obserwowaliśmy świetnie przygotowane stanowisko pod nadchodzący siew pszenicy. Na glebie lekkiej efekt podwójnego mieszania przed dłutem nie był zauważalny, bowiem piaskowa ziemia po poderwaniu jej przez zęby przesypywała się po jej bokach.
Zupełnie inaczej wyglądało to na cięższej glebie, tam poderwane, zwięzłe grudy ziemi w sporym stopniu spadały przed dłuto i w efekcie były podwójnie mieszane. Nie zmienia to jednak faktu, iż być może przez niewystarczającą prędkość oraz głębokość roboczą na cięższej glebie po przejeździe pozostawało naszym zdaniem nieco zbyt dużo resztek pożniwnych na jej powierzchni. To może zwiastować problemy ze swobodnym przepływem masy przez agregat uprawowo-siewny.
Po raz kolejny rewelacyjne wrażenie zrobił na nas podwójny wał SoilRunner który w naszych zmiennych glebowo warunkach poradził sobie znakomicie. Po przejeździe stanowisko było dobrze wyrównane i zagęszczone, co w przypadku uprawy po kukurydzy nie jest takie oczywiste. Na plus zaskoczyły nas również boczne talerze zagarniające, które co ciekawe nie są mocowane na sztywno, tylko napierają na glebę jedynie swoim ciężarem. Doskonale sprawdziło się to przy uprawie od miedzy, gdzie talerze te mogły zwyczajnie unieść się, a my mogliśmy wykonać przejazd bezpośrednio przy brzegu pola. Ponadto talerze te świetnie spełniały swoje zadanie podczas pracy wewnątrz pola. W efekcie nie zauważaliśmy żadnych nierówności po obu bokach maszyny.
taką cenę sugerowaną, w listopadzie 2024 roku, miał testowany przez nas kultywator Väderstad Cultus 300.
Po uprawieniu kilku hektarów zdarzyło nam się trzykrotnie zapchać maszynę. Za każdym razem działo się to między ostatnim rzędem zębów roboczych a belką mocującą niwelatory. Naszym zdaniem odległość między nimi jest nieco za mała. Problem ten nie występował na lekkich stanowiskach, a jedynie na cięższych, gdzie podrywane fragmenty gleby i brył korzeniowych roślin były dużo większe.
Cultusem w naszym teście uprawiliśmy łącznie ok. 20 ha. Ciekawostką niech będzie fakt, że po tym areale na nakładkach 50/80 Marathon nie zaobserwowaliśmy absolutnie żadnego zużycia, co świadczy o ich długowieczności. Podsumowując, kultywator Väderstad Cultus 300 zrobił na nas dobre wrażenie. Zaskoczył nas zarówno skutecznym mieszaniem resztek pożniwnych oraz gleby, jak również sporym zapotrzebowaniem na moc. Domyślamy się, że dysponując nieco mocniejszym „koniem pociągowym” moglibyśmy sobie pozwolić na pracę z wyższą prędkością oraz z większą głębokością. Oba te czynniki wpłynęłyby na uzyskiwanie jeszcze lepszych efektów pracy.
Cena sugerowana testowanego przez nas kultywatora Väderstad Cultus 300, w listopadzie 2024 roku wynosi 128,5 tys. zł netto.