Jak z perspektywy 160. przepracowanych godzin za sterami Valtry N135 ocenia ją rolnik? Jakie są jej zalety, a jakie wady? Czy gospodarz kupiłby ją raz jeszcze? Zapraszamy do lektury.
Czytaj dalej
Mariusz Golba, rolnik z Woli Burzeckiej, w gminie Wojcieszków poszukiwania ciągnika rozpoczął w 2024 r. Do swojego 200-hektarowego gospodarstwa potrzebował on wówczas traktora, który głównie współpracowałby z opryskiwaczem ciąganym o pojemności zbiornika wynoszącej 3800 l oraz z ładowaczem czołowym przy zwożeniu bel słomy.
generuje w przypadku Valtry N135 odpowiednio 135 KM mocy maksymalnej oraz 570 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Choć posiadał już wówczas w zanadrzu 4 ciągniki Valtry, to brał również pod uwagę ciągniki konkurencyjnych marek. Ostatecznie jednak po rozważaniu wszystkich za i przeciw najbliżej mu było do fińskiej marki. Pojawił się za to dylemat dotyczący wieku kupowanego traktora – czy postawić na nowy, czy używany egzemplarz.
– Ciągnik używany byłby tańszy, ale z drugiej strony zależało mi na jego bezawaryjności. Wychodzę z założenia, że nie każdy traktor w gospodarstwie musi być nowy, ale powinien być zachowany zdrowy podział – część nowszych, część starszych. Posiadam w gospodarstwie model T151, kupiony przeze mnie jako nowy. Ma on obecnie 8800 godzin i nie miałem tam żadnych większych problemów, to też skłoniło mnie, aby po raz kolejny postawić na fabrycznie nowy ciągnik – tłumaczy Mariusz Golba.
Dodatkowym atutem Valtry N była jej duża, jak na traktory 4-cylindrowe pojemność silnika, wynosząca 4,9 l.
Rolnik postawił na egzemplarz, który był dostępny od ręki u dealera Raiffeisen Waren w Rykach. Jeszcze przed jego odbiorem dealer wprowadził zmiany, na których zależało farmerowi.
– Chodziło mi głównie o rozstaw kół i o ogumienie. Fabrycznie był on wyposażony w tylne opony o szerokości 600 mm, jednak wiedząc, że będzie on współpracował z opryskiwaczem, potrzebowałem nieco węższych opon i o wyższym profilu. Ostatecznie postawiłem na opony przednie w rozmiarze 420/85R28 oraz tylne w rozmiarze 520/85R38. Dzięki tym modyfikacjom kół traktor lepiej wpisuje się w opryski wykonywane w kukurydzy, gdzie między kołami biorę 3 rządki roślin i nie mam problemów z tratowaniem kukurydzy – dodaje Golba.
Wyposażenie dodatkowe Valtry N135
Opisywany egzemplarz był fabrycznie wyposażony w system jazdy równoległej działający w oparciu o darmowy sygnał RTK z dokładnością do 3 cm. Jak twierdzi rolnik, do dnia dzisiejszego jeszcze nie zdarzyło się, aby ciągnik kiedykolwiek zgubił zasięg.
Ponadto ciągnik posiada na wyposażeniu amortyzowaną przednią oś, amortyzowaną kabinę, podłokietnik SmartTouch oraz przekładnię Full Powershift z 4. zakresami i 5. półbiegami na każdym zakresie.
Dodatkowo Valtra N135 otrzymała ładowacz czołowy Quicke Q5L obsługiwany elektrycznie za pomocą dżojstika umieszczonego na podłokietniku. Ostatecznie tak skonfigurowany traktor wraz z ładowaczem czołowym kosztował rolnika w listopadzie 2024 r. ok. 500 tys. zł netto. Przy zakupie skorzystano z atrakcyjnego finansowania fabrycznego oferowanego przez dealera Raiffeisen Waren w Rykach.
Póki co gospodarz po przepracowaniu 160 godzin może wypowiadać się o swoim najnowszym nabytku właściwie w samych superlatywach. Podoba mu się dobre wyciszenie wnętrza, czy skuteczny układ amortyzacji przedniej osi oraz kabiny. Dostrzega także jeden mankament dotyczący pracy przekładni.
– Zmieniając zakresy czasami pojawiają się szarpnięcia. Wprawny operator szybko to wyczuje i dość łatwo będzie ich uniknąć. Z praktyki widzę, że nie warto dokonywać zmiany zakresu przy jeździe na najwyższym (piątym) półbiegu, lepiej zrobić to z trzeciego, lub czwartego półbiegu. Wówczas zmiana zakresu będzie niemal niezauważalna. Co ciekawe, w trybie automatycznym tych szarpnięć zupełnie nie ma. Występują jedynie w trybie manualnym – tłumaczy Mariusz Golba.
A czy rolnik dokonałby takiego samego wyboru, gdyby ponownie stał przed tą decyzją zakupową?
– Jestem zadowolony z tego ciągnika i raczej niczego mi w nim nie brakuje. Dzięki nawigacji i ISOBUS-owi jest to też przyszłościowy zakup, który w razie potrzeby poradzi sobie także z nowocześniejszymi i nieco większymi maszynami. Być może dziś stojąc przed tą samą decyzją, mocniej rozważyłbym zakup najmniejszego modelu serii T, zamiast kupionej N135. Zawsze byłby on trochę cięższy i mocniejszy, więc lepiej radziłby sobie z większymi maszynami – podsumowuje rolnik.
Autor: Tomasz Kuchta,
dziennikarz TRAKTOR24.pl
oraz rolnik oceniający maszyny rolnicze
z praktycznego punktu widzenia