Jakie są największe atuty opisywanej maszyny Rauch Axis 30.2? Czy system EMC może zastąpić wagę? Co z precyzją wysiewu? Jak wyglądała współpraca rozsiewacza z terminalem Trimble GFX 1060?
Czytaj dalej
W czasie naszego testu rozsiewacz Rauch Axis 30.2 H EMC VS PRO współpracował ze 170-konnym ciągnikiem Massey Ferguson 6490. Traktor ten wyposażony jest w system jazdy równoległej Trimble EZ-Pilot Pro i to za pomocą terminala GFX 1060 mieliśmy go obsługiwać.
– to wydatek oleju potrzebny do napędu tarcz w rozsiewaczu Rauch Axis 30.2 H EMC VS PRO napędzanym hydraulicznym.
Najpierw jednak musieliśmy zagregować maszynę z ciągnikiem. Jako, że testowy egzemplarz rozsiewacza wyposażony był w hydrauliczny napęd tarcz wysiewających, a ciągnik dysponował złączem load-sensing, postanowiliśmy z niego skorzystać. Co istotne, maszyna może pracować także na stałym wydatku układu hydraulicznego, w sytuacji gdy ciągnik nie posiada systemu LS.
W tym miejscu pojawiły się nasze pierwsze wątpliwości. Nasz ciągnik był wyposażony w pompę hydrauliczną o wydatku 110 l/min. Dlatego też zastanawialiśmy się, czy traktor będzie w stanie napędzić tarcze wysiewające, które wymagają wydatku oleju na poziomie 45 l/min.
Szybko okazało się jednak, że takie obciążenie nie zrobiło większego wrażenia na ciągniku. Był on w stanie wydajnie pracować z rozsiewaczem przy obrotach silnika ok. 1250 obr./min.
Z pewnością to dobra wiadomość dla rolników, którzy dysponują starszymi traktorami i mają dylemat, na jaki rodzaj napędu tarcz postawić.
Ważący 8,5 t Massey Ferguson nie miał też żadnych problemów z rozsiewaczem zasypanym nawozem niemal do pełna. W naszych warunkach do zbiornika nawozowego zasypywaliśmy 2 t mocznika oraz 2,5 t nawozu wieloskładnikowego. W obu przypadkach rozsiewacz nie był zasypany „pod korek”.
W razie potrzeby z pewnością zmieścilibyśmy tam jeszcze nieco mocznika lub może nawet cały big bag nawozu NPK. Dodajmy, że pojemność rozsiewacza wynosiła 3200 l.
Dziecinnie prosta okazała się regulacja ustawień rozsiewacza pod określony nawóz. W tym celu Rauch dostarcza swoją aplikację, w której znajduje się obszerna lista setek nawozów.
Po wybraniu naszego rozsiewacza, zastosowanych tarcz wysiewających oraz szerokości roboczej, aplikacja podpowiada parametry pracy maszyny. Trzeba je następnie przenieść do rozsiewacza wpisując je na terminalu sterującym. Jeśli rozsiewacz jest wyposażony w moduł WiFi, wówczas tę operację można jeszcze przyspieszyć najpierw wykonując ją w aplikacji SpreadSet, a następnie wysyłając zdalnie do rozsiewacza.
Niejako na deser pozostało nam jeszcze zadbać o zawieszenie rozsiewacza na wysokości ok. 50 cm oraz wypoziomować maszynę.
I to właściwie byłoby na tyle, jeśli chodzi o przygotowanie rozsiewacza do pracy. Żadnego ręcznego regulowania położenia łopatek, czy otwarcia zasuw. To się nam bardzo podobało. Maszyna sama dostraja poziom otwarcia zasuwy oraz punkt padania nawozu. Poziomem otwarcia reguluje się dawkę, a punktem padania wpływamy na równomierny rozkład poprzeczny i kontrolę sekcji
Na liście dostępnych nawozów nie znaleźliśmy za to popularnych obecnie nawozów zza naszej wschodniej granicy. W takim wypadku należy ocenić wielkość i kształt granuli za pomocą aplikacji, bądź dołączonego do rozsiewacza wzornika. Następnie na podstawie posiadanych informacji możemy wybrać nawóz najbardziej zbliżony parametrami do naszego i przejść do wysiewu.
W czasie pracy rozsiewaczem postanowiliśmy zweryfikować, czy w tego typu maszynie wyposażonej w system EMC waga jest w ogóle potrzebna. Wszakże system EMC odczytując opór na tarczach wysiewających jest w stanie określić ilość wysianego nawozu.
W tym celu przy każdym zasypaniu nawozu wprowadzaliśmy do komputera jego ilość oraz zerowaliśmy licznik aktualnego wysiewu nawozu. Następnie kilkukrotnie weryfikowaliśmy nasze założenia, ze wskazaniami komputera.
Zaczęliśmy od wysiewu nawozu na polu o powierzchni 4,53 ha, gdzie stosowaliśmy dawkę 200 kg mocznika na hektar. Powinniśmy więc wysiać 906 kg, a po zakończonej pracy rozsiewacz wskazał wartość 920 kg.
Kolejnym razem wysiewaliśmy mocznik na polu o areale 2 ha i tam przy zastosowaniu mapy zmiennego nawożenia powinniśmy wysiać łącznie 366 kg. Po raz kolejny wskazanie komputera było niemal tożsame z założeniami i wyniosły 368 kg.
Ostatnim razem na polach o łącznym areale 6,58 ha wysiewaliśmy nawóz NPK w dawce 200 kg/ha. Powinniśmy więc wysiać 1316 kg, podczas gdy na terminalu ujrzeliśmy wartość 1290 kg.
Musimy przyznać, że przy każdym z powtórzeń wskazania komputera zaskakiwały nas swoją dokładnością. Na koniec dodajmy też, że po wysianiu 9 t nawozu NPK w rozsiewaczu zostało nam o jakieś 150-200 kg za dużo, niż powinno. Stanowi to zatem odchylenie od naszych założeń o zaledwie 1,6-2 proc.
Taki wynik uznajmy za naprawdę rewelacyjny i jednocześnie odnosimy wrażenie, że dodatkowa waga w takim rozsiewaczu wydaje się być zbędną opcją. Chyba, że pracujemy na naprawdę dużych areałach, gdzie z pewnością przyda nam się pełny nadzór załadowywanego nawozu.
Uzyskane przez nas wyniki okażą się tym lepsze, gdy uwzględnimy fakt, że pracowaliśmy na mocno rozdrobnionym areale. Dość powiedzieć, że łącznie wysiewaliśmy nawóz na ponad trzydziestu polach o łącznym areale ok. 50 ha. Przy większych polach precyzja działania rozsiewacza powinna być zatem jeszcze wyższa.
Nasz testowy rozsiewasz był wyposażony w system VariSpread Pro, który reguluje szerokość roboczą, dawkę wysiewu oraz sterowanie sekcjami w sposób bezstopniowy. Trzeba przyznać, że robi to naprawę w sposób genialny.
Za płynne przestawianie dna zbiornika, a tym samym za płynną regulację punktu padania nawozu na tarcze odpowiadają 2 serwomotory. Dzięki temu, że ta regulacja jest płynna, a nie skokowa, możemy mówić o bezstopniowej zmianie szerokości roboczej.
O działaniu sekcji informował nas na bieżąco pasek składający się z 30-tu kwadracików (szerokość robocza wynosiła 30 m). Każdy kwadracik odpowiadał w rzeczywistości jednej „wirtualnej sekcji”. Jeśli tylko pole miało przygotowane wcześniej granice, to rozsiewacz „widział” je i odpowiednio nimi zarządzał, aby jak najmniej nawozu przedostawało się poza granice, czy w miejscach już obsianych nawozem.
Dodatkowo jeśli wirtualne granice naszych pól były stworzone w sposób umożliwiający równoległą jazdę względem nich, mogliśmy skorzystać z opcji wysiewu granicznego. W takiej sytuacji podczas objazdu pola dookoła tarcza zewnętrzna pracowała z niższą prędkością obrotową, a ilość przerzuconego nawozu poza granicę była bliska zeru.
Prawdziwe nomen omen pole do popisu maszyna miała na działkach wąskich, czy charakteryzujących się nieregularnym kształtem. Najwęższa działka w naszych warunkach miała szerokość niespełna 20 m. W takiej sytuacji sekcje po obu brzegach rozsiewacza były stosownie rozłączane. Ograniczając tym samym ilość nawozu, która trafiała poza granice pola.
Jeszcze większa magia działa się na polach o kształcie klina. Tu właściwie zadaniem operatora było tylko zadbanie o równomierne pokrycie przejazdami pola na terminalu. Rozsiewacz sam zatroszczył się o właściwe sterowanie sekcjami, by zredukować nakładanie się przejazdów oraz wyeliminować przesiewanie nawozów poza granice.
Zdarzało się, że cienkie, niedosiane paski były dosiewane przy użyciu np. jednej, czy dwóch skrajnych sekcji, które momentami załączane były automatycznie na dosłownie ułamek sekundy. Zrobiło to na nas naprawdę niesamowite wrażenie. Zdaliśmy sobie wówczas sprawę, o jakiej precyzji wysiewu jest tu mowa.
Jak się okazało w czasie prac, praktycznie nie ma możliwości, by zapchać otwór, przez który na tarcze dozowany jest nawóz. Po pierwsze, większe grudy zatrzymywane są na solidnej siatce wewnątrz rozsiewacza. Co jednak w sytuacji, gdy nieco mniejsza gruda przedostanie się przez siatkę i przyblokuje przepływ nawozu?
W takiej sytuacji system EMC natychmiast wyczuje, że obciążenie na tarczy jest zbyt małe, co świadczy o za niskiej dawce nawozu. Spowoduje to chwilowe całkowite otwarcie zasuwy i za moment powróci do ustawionego poziomu. W rezultacie pozwoli to na np. wyrzucenie zalegającej grudy.
Przy braku czujników poziomu nawozu system EMC niezwłocznie poinformuje nas, gdy tylko skończy nam się nawóz w którejś z komór zbiornika. Stąd brak obecności czujników nie jest większym problemem.
Zauważyliśmy też, że tarcze nawozowe są delikatnie przetłoczone. Wszystko po to, by nawóz z nich wylatujący spadał na rośliny od góry, a nie z boku. Ogranicza to zjawisko mechanicznego uszkadzania roślin przez granule nawozowe.
Producent projektując rozsiewacz Rauch Axis 30.2 zdecydowanie przyłożył się też do zapewnienia wysokiego komfortu jego użytkowania. Dla przykładu w całej maszynie nie znajdziemy ani jednego punktu smarnego.
Spodobał nam się także sposób szybkiego montażu i demontażu osłon przeciwbłotnych, czy prosty system składania drabinki zewnętrznej.
Przy dzisiejszych cenach nawozów sztucznych potrzeba posiadania precyzyjnego rozsiewacza jest silna, jak nigdy dotąd. Nawet w średniej wielkości gospodarstwie o powierzchni 100 ha wydatki na nawozy mogą przekroczyć 120-130 tys. zł rocznie.
Oznacza to, że inwestycja w nowoczesny rozsiewacz to po pierwsze gwarancja niezwykle precyzyjnej aplikacji nawozów, ale też ogromny wzrost komfortu pracy operatora.
Dokładnie takim rozsiewaczem jest Rauch Axis 30.2 H EMC VS PRO. Wydajnym, dzięki dużemu zbiornikowi, precyzyjnym dzięki nowoczesnym rozwiązaniom i łatwym w utrzymaniu dzięki przemyślanej konstrukcji. Maszyna w recenzowanym przez nas wyposażeniu jest wyceniana na ok. 100 tys. zł netto.
Autor: Tomasz Kuchta,
dziennikarz TRAKTOR24.pl
oraz rolnik oceniający maszyny rolnicze
z praktycznego punktu widzenia