Tegoroczny wysiew poplonów w naszym gospodarstwie okazał się poligonem doświadczalnym dla naszego siewnika Pöttinger Vitasem 302 ADD nabudowanego na bronie wirnikowej Lion 303. Nie jest to z pewnością idealna kombinacja do siewu przy dużej ilości resztek pożniwnych. Pytanie zatem, jak maszyna poradziła sobie z takim wyzwaniem?
Na omawianym polu jeszcze do niedawna rosła pszenica ozima, która zaplonowała średnio na poziomie 8,75 t/ha, zatem pozostawiła po sobie masę resztek pożniwnych. Aby je zagospodarować, po zbiorze wykonaliśmy płytką uprawę broną talerzową.
– z taką prędkością obrotową pracowaliśmy broną wirnikową Pöttinger Lion 303 przy siewie poplonów.
Po ok. 10 dniach pojawiły się samosiewy zbóż, dlatego był to dla nas sygnał do przeprowadzenia kolejnej uprawki. Tym razem postawiliśmy na głęboszowanie, które w ok. 90 proc. zniszczyło rzeczone samosiewy. Ze względu na zęby typu Michel, gleba nie była wyciągana na wierzch i mieszana, a jedynie unoszona, rozluźniana. Oznaczało to, że w dalszym ciągu mnóstwo resztek pożniwnych pozostało na powierzchni gleby.
W naszym wypadku za poplon posłużyły nasiona grochu w czystym siewie. Ze względu na zwięzłość gleby postanowiliśmy przeprowadzić siew za pomocą agregatu uprawowo-siewnego Pöttinger Vitasem 302 ADD nabudowanego na bronie wirnikowej Lion 303.
W tym celu ustawiliśmy głębokość siewu na ok. 3 cm, a docisk redlic na ok. 75 proc., gdzie maksymalny docisk wynosi 50 kg na jedną redlicę.
Szybko okazało się, że takie ustawienie dobrze sprawdza się w naszych warunkach i skutkuje satysfakcjonującymi efektami siewu.
Zdecydowaliśmy się na pracę broną wirnikową z prędkością ok. 700 obr./min, a ze względu na całkiem dobrze wyrównane stanowisko i brak konieczności kruszenia brył postanowiliśmy pracować z prędkością 10 km/h. Same wirniki zagłębione zostały dość płytko, bo na jakieś 3-4 cm.
Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się aż tak dobrych efektów siewu po przejeździe agregatu. Ze względu na sporą wagę całego zestawu pole zostało dobrze wyrównane, a nasiona zostały umieszczone na żądanej głębokości. Konkludując, dwutalerzowa redlica siewna doskonale poradziła sobie z siewem przy takiej ilości resztek pożniwnych.
Co równie istotne, sama brona wirnikowa naprawdę nieźle odnalazła się w takich warunkach. Po przejeździe sporo luźnej słomy leżało na wierzchu, przez co gleba powinna być skutecznie osłaniana od promieni słońca.
W miejscach, gdzie zgromadzona była duża ilość resztek, po przejeździe zdarzało nam się natrafić na niewielkie kopce słomy. Były to jednak marginalne sytuacje. Z pewnością można by tego uniknąć, gdyby posiadany przez nas kombajn nieco lepiej i bardziej równomiernie rozrzucał pociętą słomę na całej szerokości roboczej hederu.
Podsumowując, nawet w takich wymagających warunkach brona wirnikowa poradziła sobie dobrze i w ogóle się nie zapychała. Nie mniej jednak, wydaje nam się, że przy braku konieczności rozbijania brył dużo lepszym rozwiązaniem byłoby zagregowanie posiadanego przez nas siewnika z agregatem talerzowym. Taka maszyna w nomenklaturze Pöttingera to agregat Fox.
Z pewnością jeszcze lepiej poradziłby on sobie z wymieszaniem resztek oraz ze zlikwidowaniem wszystkich chwastów i kiełkujących samosiewów. Prawdopodobnie wówczas udałoby się też nieco zmniejszyć zużycie paliwa w ciągniku, choć trzeba przyznać, że wynik ok. 7,15 l/ha i tak można uznać za bardzo dobry.