Czytaj dalej
Kultywator Pöttinger Terria 5040 wykorzystaliśmy do pracy z pełnym płytkim podcięciem gleby oraz po zdemontowaniu bocznych skrzydełek dłut Durastar, do uprawy na głębokości wynoszącej ok. 25 cm. Ich budowa pozwala pracować na ok. 30 cm, ale właściciel pola wybrał uprawę płytszą. Maksymalna głębokość uprawy z dłutami Durastar o szerokości 4 cm, wynosi 35 cm.
W kultywatorze Pöttinger Terria można zamontować różne warianty dłut w połączeniu z różnymi możliwościami wylotów redlicy nawozowej (w przypadku maszyny z podsiewem nawozu). Dłuta w wersjach Durastar i Durastar Plus, w porównaniu do standardowych, charakteryzuje trwałość zwiększona wielokrotnie.
Niezależnie od wybranej opcji, kultywator Pöttinger Terria rozpoczynając pracę dosłownie nurkuje w glebę. Takie ustawienie hydrauliki pomaga za każdym razem płynnie wystartować z uprawą po pokonaniu uwrocia – zwłaszcza na glebach przesuszonych. To świetne rozwiązanie, za które konstruktorom tego narzędzia należą się słowa uznania.
W kultywatorze Pöttinger Terria 5040, na czterech belkach rozstawionych co 80 cm, zamontowanych jest 17 zębów roboczych. Pozwoliło to uzyskać pomiędzy nimi bardzo duże odstępy. Ostatecznie podziałka (rozstaw śladów) wynosi 29 cm. W połączeniu z 80-centymetrowym prześwitem pod ramą, zapchanie tego narzędzia nie będzie łatwe, co na pewno docenią rolnicy uprawiający kukurydzę na ziarno.
od tej głębokości pracy, kultywator Pöttinger Terria, wyposażony w dłuta ze skrzydełkami bocznymi, podcina całą uprawianą powierzchnię gleby.
Zęby robocze już na pierwszy rzut oka robią wrażenie wykonanych solidnie bez oszczędzania materiału. Od razu widać, że to narzędzie wykonane do pracy na dużych areałach przez długie lata. W recenzowanym przez nas kultywatorze zamontowano zabezpieczenie przeciw kamieniom w postaci sprężyn o sile wyzwalania 600 kg. Dostępne jest również zabezpieczenie hydrauliczne, mające ten parametr na poziomie o 50 kg wyższym. Wersja ta pozwala dowolnie zmieniać poziom nacisku zębów roboczych na glebę, poprzez korektę ciśnienia w układzie hydraulicznym. Jak to zrobić przedstawiliśmy w pierwszym artykule opisującym budowę kultywatora Pöttinger Terria (tutaj).
to maksymalna głębokość uprawy gleby za pomocą kultywatora Pöttinger Terria wyposażonego w dłuta Durastar o szerokości 4 cm.
Niezależnie od wybranego rodzaju zabezpieczania przeciw kamieniom, ostatnim buforem chroniącym ząb roboczy jest śruba. Stanowi ona dodatkowe zabezpieczenie bezpiecznikowe i w razie potrzeby zostanie zerwana. Właśnie przełożenie tej śruby w inny otwór, daje możliwość wyboru kąta ustawienia grządzieli zębów roboczych w dwóch pozycjach. Zmiana pozycji standardowej na ustawienie pod kątem zwiększa agresywność wgryzania się dłut w glebę oraz intensywność jej uprawy. My pracowaliśmy na ustawieniu standardowym, czyli łagodniejszym.
Pierwsza część naszego testu dotyczyła płytkiej uprawy gleby poniżej 10 cm, ale z jej pełnym podcięciem. W tym celu do dłut zostały przykręcone boczne skrzydełka. Tutaj również można wybrać ich ustawienie klasyczne lub agresywne. Spróbowaliśmy pracy na jednym i drugim z prędkościami 12-13 km/h. Przy kącie ostrym, gleba była intensywnie mieszana i wzruszana na głębokości ok. 11 cm. Na polu porośniętym wiosną niedużą roślinnością nie było jednak takiej potrzeby. Za to przy dużej ilości resztek pożniwnych lub masy zielonej ustawienie to sprawdziłoby się w pełni.
tyle zębów roboczych ma kultywator Pöttinger Terria 5040.
W warunkach naszego pola testowego lepiej wypadło łagodniejsze ustawienie bocznych skrzydełek dłut, czyli pod kątem mniejszym. Powodowało ono również całopowierzchniowe podcięcie gleby. W tym przypadku pracowaliśmy na głębokości ok. 7 cm. Zapewne po żniwach wykonując klasyczne zrywanie ścierniska, moglibyśmy uprawiać glebę płyciej o kilka centymetrów. Producent podaje, że pełne podcięcie obrabianej powierzchni uzyskiwane jest przy głębokości uprawy wynoszącej minimum 5 cm.
Po zdemontowaniu bocznych skrzydełek z dłut Durastar, rozpoczęliśmy pracę na głębokości ok. 25 cm. Jak wspomnieliśmy, mogłyby pracować głębiej na ok. 30 cm, ale właściciel pola wybrał uprawę płytszą. Przy prędkości 10-11 km/h gleba została dobrze wymieszana z masą zieloną, ale podkreślamy nie było jej dużo. Bardzo dobry efekt głębokiej uprawy gleby i wymieszania z nią roślin, uzyskaliśmy pracując na części pola wzruszonego wcześniej uprawą płytką.
tyle wynosi szerokość całkowita skrzydełek przykręcanych do dłuta kultywatora Pöttinger Terria.
Zauważyliśmy, że koła podwozia transportowego w czasie uprawy głębokiej, pomimo maksymalnego uniesienia, czasami kręciły się napędzane glebą wydostającą się spod zębów roboczych. Przy uprawie głębszej na 30 cm z dużą ilością resztek pożniwnych, miejsca te mogą stać się wąskimi gardłami przepustowości kultywatora. To jednak tylko nasze przypuszczenia – do sprawdzenia w warunkach takiego testu.
to pojemność zbiornika siewnika Tegosem służącego do wysiewu nasion międzyplonów lub granulatu.
Doceniliśmy dopracowane w szczegółach deflektory boczne. Nie przepuszczały nawet grudki gleby. Beznarzędziową regulację ich wysokości przeprowadza się szybko i prosto. Klucze będą potrzebne do zmiany kąta ustawienia tych blach bocznych, ale tej zmiany dokonuje się najczęściej tylko na początku użytkowania kultywatora. Deflektor dzięki sprężynom, po uderzeniu w kamień, może wychylić się do tyłu lub na bok.
Za długim polem zębów roboczych gleba jest równana przez 6 par talerzy uzębionych. Posiadają one ręczną regulacje głębokości ich pracy. Służą do tego śruby regulacyjne ze skalami.
to masa kultywatora Pöttinger Terria 5040 z wałem tendemowym o profilu U.
Nasz testowy kultywator Pöttinger miał zamontowany wał tandemowy o profilu U. Po wypełnieniu jego wolnych przestrzeni glebą, to ona dogniata glebę pozostającą na polu. W naszym kraju coraz powszechniej uważa się, że jest to najbardziej uniwersalny wał z wszystkich oferowanych obecnie na rynku. Nic dziwnego, bo praca gleba-gleba pozwala na jej, można powiedzieć, naturalne ugniatanie. Poza tandem o profilu U, dostępne są jeszcze dwa wały pojedyncze Packer (stalowy i gumowy) oraz tandemowy Conoroll. Ostatnim elementem roboczym kultywatora może być zagarniacz palcowy. Podczas naszego testu zrezygnowaliśmy z jego pracy, bo pozostawienie śladów po wale tandem o profilu U, było rozwiązaniem korzystniejszym.
Kultywator Pöttinger Terria można rozbudować o wysiew poplonów za pomocą np. siewnika Tegosem montowanego poprzez wsporniki na dyszlu. Pozwala on aplikować nasiona lub mikrogranulat. Wymienny wałek wysiewający, należy dopasować do ich wielkości. Jest on napędzany elektrycznie, co pozwala utrzymywać zadaną dawkę niezależnie od prędkości jazdy. Ponadto wyłącza się automatycznie na uwrociach. Za sterowanie pracą Tegosema odpowiada terminal umieszczony w kabinie ciągnika. Pozwala on wprowadzać zmiany dawki i służy do obsługi siewnika. Materiał pobrany ze zbiornika jest transportowany pneumatycznie w przewodach do rozpraszaczy zamontowanych nisko nad glebą, tuż przed wałem.
tyle wynosi długość kultywatora Pöttinger Terria w wersji 4-belkowej.
Kultywator Pöttinger Terria może również zostać profesjonalną maszyną do nawożenia doglebowego. Nawóz jest wtedy magazynowany w zbiorniku przednim Amico F. Tutaj również transport materiału odbywa się pneumatycznie w przewodach, które w tym przypadku kończą się na zębach roboczych. Tam granule nawozu trafiają do gleby. Do wyboru są trzy głębokości jego odkładania. Przy wysiewie górnym, 100% nawozu wymieszane jest w warstwie gleby 0-5 cm. Przy wysiewie mieszanym, połowa trafia w to samo miejsce, a druga na głębokość uprawy. Przy wysiewie dolnym, 100% nawozu jest podawane na głębokość do 35 cm (z dłutami wąskimi Durastar). Oczywiście sterowanie podsiewem nawozu odbywa się z poziomu terminala zamontowanego w kabinie ciągnika.
Podsumowując nasz test kultywatora Pöttinger Terria 5040 nie mamy wątpliwości, że jest to narzędzie do pracy na dużych powierzchniach przed długie lata. Świadczy o tym solidna budowa i inteligentnie zastosowana hydraulika. Możliwości zmiany agresywności pracy podczas uprawy płytkiej oraz głębokiej, pozwalają dostosować kultywator do warunków panujących na polu. Dużym plusem są opcje wysiewu poplonów oraz zastosowania profesjonalnego podsiewu nawozu na różnych głębokościach.
tyle wynosi minimalne zapotrzebowanie na moc ciągnika pracującego z kultywatorem Pöttinger Terria 5040. W czasie naszego testu prawie 400-konny Fendt miał więc spory zapas mocy.
Na koniec naszej recenzji z pracy kultywatora Pöttinger Terria 5040 zwracamy uwagę, że producent dopuszcza możliwość pokonywania tym narzędziem uwroci tylko na kołach podwozia transportowego – nie na wale. Zapewne w tak długim i ciężkim kultywatorze wpłynęłoby to na zmniejszenie jego trwałości. Dlatego należy tego zalecenia przestrzegać.
to w czerwcu 2024 r. najczęściej spotykana cena zakupu kultywatora Pöttinger Terria 5040 – w wersji z wyposażeniem jakie mieliśmy do dyspozycji podczas testu.
Kultywator Pöttinger Terria 5040, w wersji z wyposażeniem jakie mieliśmy do dyspozycji podczas naszego testu, w czerwcu 2024 r. u dealerów tego producenta kosztował najczęściej 64 tys. euro. Ciekawą ofertą zakupu tego narzędzia jest specjalne finansowanie fabryczne Pöttinger na 0%. Nie wiadomo jak długo będzie utrzymane, ale w momencie publikacji tego artykułu leżało na stole z propozycjami finansowania.