Pora na prawdziwy sprawdzian dla agregatu Väderstad Cultus 300. Jak maszyna poradzi sobie z zagospodarowaniem resztek pożniwnych po zbiorze kukurydzy? Jak będzie wyglądało stanowisko po uprawie? Przekonajmy się.
Czytaj dalej
Po zbiorze kukurydzy ziarnowej na polu pozostaje do zagospodarowania kilkanaście ton resztek pożniwnych. Standardowo w naszym gospodarstwie przed siewem wykonujemy trzy zabiegi: mulczowanie, uprawa broną talerzową oraz uprawa kultywatorem 3-belkowym.
Mając jednak do dyspozycji agregat Väderstad Cultus 300 postanowiliśmy przekonać się, jak wyjdzie uprawa, gdy zrezygnujemy z przejazdu broną talerzową. Czy uprawa Cultusem na popularną „razówę” przyniesie satysfakcjonujący rezultat?
ciągnika współpracującego z Cultusem okazało się wartością niewystarczającą do wykonania uprawy na głębokość ok. 30 cm i z prędkością przekraczającą 12 km/h.
Areną zmagań było w tym wypadku mozaikowate pole, które z jednego brzegu charakteryzowało się lekką, piaszczystą glebą, a z drugiego znacznie bardziej zwięzłą. Jednocześnie na obu fragmentach pól obserwowaliśmy różną ilość resztek pożniwnych – tam, gdzie gleba lepiej zmagazynowała wodę, resztek było odczuwalnie więcej.
Pierwsze przejazdy pozwoliły nam dostosować ustawienia maszyny. W rezultacie niwelatory gwieździste opuściliśmy niemal do samego dołu, aby przy przeważającej lekkiej glebie były w stanie zarównać redliny po elementach roboczych.
Co do głębokości roboczej szybko okazało się, że nie poszalejemy. Musieliśmy zapomnieć o uprawie z głębokością sięgającą 30 cm, bowiem ciągnik o mocy 220 KM okazał się po prostu za słaby. Ostatecznie ustawiliśmy głębokość ok. 25 cm, jednak nawet wówczas maksymalna prędkość, z jaką mogliśmy pracować sięgała 11-11,5 km/h.
Przy takim ustawieniu obciążenie silnika w ciągniku oscylowało w granicach 80-100 proc., w zależności od fragmentu pola, na jakim się znajdowaliśmy. Szacujemy więc, że w naszych warunkach optymalną prędkość roboczą oraz głębokość moglibyśmy osiągnąć przy współpracy z traktorem o mocy ok. 250 KM.
Nadmieńmy jeszcze, że opisywane pole wcale nie jest specjalnie wymagające. Co by było, gdybyśmy próbowali uprawiać naprawdę ciężkie gleby, których przecież w Polsce nie brakuje? No cóż, mogłoby się okazać, że wówczas powinniśmy uzbroić się w ciągnik o mocy nawet 300 KM.
Szybko okazało się, że po przejeździe Cultusem pole wyglądało naprawdę satysfakcjonująco. Resztki pożniwne były dobrze wpracowane w glebę. Idealne naszym zdaniem efekty wizualne uprawy uzyskaliśmy na lżejszych fragmentach pola, gdzie po przejeździe obserwowaliśmy świetnie przygotowane stanowisko pod nadchodzący siew pszenicy.
Na lekkiej glebie efekt podwójnego mieszania przed zębem nie był zauważalny, bowiem piaskowa ziemia po poderwaniu jej przez zęby przesypywała się po jej bokach.
Zupełnie inaczej wyglądało to na cięższej glebie, tam poderwane, zwięzłe grudy ziemi w sporym stopniu spadały przed zęby robocze i w efekcie były podwójnie mieszane. Nie zmienia to jednak faktu, iż być może przez niewystarczającą prędkość oraz głębokość roboczą na cięższej glebie po przejeździe pozostawało naszym zdaniem nieco zbyt dużo resztek pożniwnych na jej powierzchni. To może zwiastować problemy ze swobodnym przepływem masy przez agregat uprawowo-siewny.
Rewelacyjne wrażenie zrobił na nas podwójny wał SoilRunner który w naszych zmiennych glebowo warunkach poradził sobie znakomicie. Po przejeździe stanowisko było dobrze wyrównane i zagęszczone, co w przypadku uprawy po kukurydzy nie jest takie oczywiste.
Na plus zaskoczyły nas również boczne talerze zagarniające, które co ciekawe nie są mocowane na sztywno, tylko napierają na glebę jedynie swoim ciężarem. Doskonale sprawdziło się to przy uprawie od miedzy, gdzie talerze te mogły zwyczajnie unieść się, a my mogliśmy wykonać przejazd bezpośrednio przy brzegu pola. W mocowanym na stałe talerzu w takiej sytuacji musielibyśmy się nieco oddalić, bowiem w przeciwnym wypadku talerz niepotrzebnie przecinałby miedzę.
Warto wspomnieć, że jednocześnie talerze te świetnie spełniały swoje zadanie podczas pracy wewnątrz pola. W efekcie nie zauważaliśmy żadnych nierówności po obu bokach maszyny.
Po uprawieniu kilku hektarów zdarzyło nam się trzykrotnie zapchać maszynę. Za każdym razem działo się to między ostatnim rzędem zębów roboczych a belką mocującą niwelatory. Naszym zdaniem odległość między nimi jest nieco za mała. Problem ten nie występował na lekkich stanowiskach, a jedynie na tych cięższych, gdzie podrywane fragmenty gleby i brył korzeniowych roślin były dużo większe.
Cultusem w naszym teście uprawiliśmy łącznie ok. 20 ha. Ciekawostką niech będzie fakt, że po tym areale na nakładkach 50/80 Marathon nie zaobserwowaliśmy absolutnie żadnego zużycia. Świetnie może to świadczyć o ich długowieczności.
Nakładki te zostały wzmocnione węglikiem wolframu w przedniej części, przez co powinny charakteryzować się kilkukrotnie dłuższą żywotnością od standardowej, stalowej nakładki.
Kultywator Väderstad Cultus 300 w uprawie po kukurydzy sprawdził się naprawdę dobrze. Wymieszanie gleby z resztkami pożniwnymi oceniamy na czwórkę z plusem, a wyrównanie stanowiska po przejeździe na mocną piątkę.
Domyślamy się, że dysponując nieco mocniejszym „koniem pociągowym” moglibyśmy sobie pozwolić na pracę z wyższą prędkością oraz z większą głębokością. Oba te czynniki powinny wpłynąć na uzyskiwanie jeszcze lepszych efektów pracy.