Czytaj dalej
Uprawa kultywatorem oraz siew – to przy tych pracach dotychczas wykorzystywaliśmy naszą testową nawigację Trimble EZ-Pilot Pro. Jak wygląda jej codzienne użytkowanie?
Choć póki co przy wykorzystaniu testowej nawigacji przepracowaliśmy zaledwie kilkanaście godzin, to już nasunęły się nam pierwsze wnioski.
Zacznijmy od początku. Sam wyświetlacz GFX-1060 uruchamia się bardzo szybko i pod tym względem potrafi zdeklasować terminale stosowane fabrycznie w najnowszych ciągnikach rolniczych.
Jego obsługa jest dziecinnie prosta, bowiem do złudzenia przypomina korzystanie z najzwyklejszego tabletu, gdzie możemy zainstalować interesujące nas aplikacje. Samo dodawanie nowych pól, maszyn, czy prac polowych jest intuicyjne i odbywa się w języku polskim.
Na tej samej zasadzie możemy regulować jego głośność, czy jasność ekranu. Większych zastrzeżeń nie mamy też jeśli chodzi o samą wielkość wyświetlacza – jest on na tyle duży, iż łatwo możemy go obsługiwać nawet podczas pracy, a jednocześnie na tyle mały, że nie ogranicza zbytnio widoczności z kabiny. Pozytywnie zaskoczył nas także sam uchwyt mocujący wyświetlacz. Jest on na tyle solidny, iż nawet pod naciskiem ręki w czasie pracy nie ma mowy, by się przestawił.
Jedyne co, to uważamy iż czarne ramki wokół ekranu są zbyt obszerne, a przez to spora jego część jest niewykorzystana. Podobnie wyglądało to w pierwszych smartfonach, czy tabletach. Dzisiaj zaś producenci potrafią te ramki ograniczyć do absolutnego minimum i wydaje nam się, że analogiczny zabieg powinien zostać wykonany przy projektowaniu kolejnej generacji wyświetlaczy.
Na ten moment mamy za sobą doświadczenia zarówno z jazdy po krzywej adaptacyjnej oraz po prostej AB. Ta pierwsza opcja doskonale sprawdza się do długich pól o nieregularnych kształtach, podczas gdy prosta AB najlepiej odnajdzie się przy polach o równych brzegach.
Początkowo wyszliśmy z założenia, że skupimy się jedynie na prostej AB, bo i efekty pracy na niej są najbardziej widowiskowe. Szybko jednak okazało się, że pozornie proste krawędzie pól nie są takie w istocie. W efekcie już przy kolejnym przejeździe nawigacja bezlitośnie ukazała niedoskonałości pierwszego przejazdu i pozostawiła kilkudziesięciocentymetrowe fragmenty nieuprawionego pola.
Dlatego też uznaliśmy, że w takich sytuacjach lepiej może sprawdzić się jazda po krzywej adaptacyjnej, gdzie de facto najpierw nagrywamy modelowy przejazd, a później nawigacja sama dzieli pole na kolejne ścieżki a następnie je realizuje.
Całość była na tyle prosta do wykonania, że bardzo szybko opanował je także drugi, nieco starszy operator ciągnika.
Przygotowując się do tego testu spodziewaliśmy się, że system jazdy równoległej podniesie komfort pracy operatora, jednak nie przewidzieliśmy tego, w jakim stopniu.
Po pierwsze, traktorzysta może praktycznie całkowicie zapomnieć o utrzymywaniu zadanego toru jazdy. W efekcie jest on dużo mniej zmęczony, niż w sytuacji gdyby musiał kierować ręcznie.
Po drugie nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo angażujące na co dzień podczas pracy ciągnikiem jest ciągłe pilnowanie linii jazdy. Gdy wyręczyła nas z tego nawigacja, swoją uwagę mogliśmy przekierować na lepsze skupienie się na zagregowanej maszynie, na odbycie swobodniejszej rozmowy telefonicznej, czy nawet na napisanie krótkiej wiadomości mailowej. Oczywiście wszystko z zachowaniem należytej ostrożności.
Aby tej ostrożności nie zabrakło dba sama nawigacja przy stosowaniu sygnałów dźwiękowych, które przypominają operatorowi, gdy ten zbliża się do końca przejazdu. Choć może to nieco irytować za każdym przejazdem, to domyślamy się iż jest to odgórny wymóg w tego typu półautonomicznych rozwiązaniach.
Dodatkowo możliwości nawigacji doceniliśmy w czasie nocnej pracy, kiedy to naszych oczu nie musieliśmy nieustannie wpatrywać w pole w celu ujrzenia poprzedniego przejazdu. Momentami byłoby to nawet bardzo trudne, ze względu na suche warunki, w jakich przyszło nam pracować tej wiosny.
Dużym zaskoczeniem było dla nas, gdy podczas pracy z 3-metrowym kultywatorem nawigacja wytyczyła kolejny przejazd i okazało się, że jest on położony o dobre 20-30 cm dalej, niż gdybyśmy go wytyczali ręcznie. Oznaczało to, że przez lata pracy z tą maszyną podświadomie robiliśmy zbyt duże nakładki, by za wszelką cenę nie dopuścić do pominięcia w uprawie jakichkolwiek fragmentów pola.
Spory szok pojawił się, gdy podczas siewu agregatem 3-metrowym pole nam się „zwęziło” względem tego, gdy obsiewaliśmy je przy ręcznym sterowaniu kierownicą. W praktyce bowiem na tej działce mieliśmy 13,5 przejazdów siewnikiem, a przy pracy z nawigacją okazało się, że wyszło nam ich 13.
Zatem już na przykładzie tego jednego pola udało nam się zaoszczędzić pół przejazdu, co w tym przypadku przekłada się na 4 proc. oszczędność nasion, czy paliwa. Jeśli dodamy do tego brak nadmiernego zagęszczenia nasion na fragmentach pól podwójnie obsianych na łączeniu siewników, to w efekcie uzyskamy także potencjalny wzrost plonu.
Za namową specjalistów z Vantage Polska postanowiliśmy także zmierzyć realne odległości między ścieżkami technologicznymi, które zakładaliśmy uprzednio jeszcze przed zamontowaniem nawigacji. Standardowo w naszym gospodarstwie zakładamy ścieżki co 15 m, jednak w praktyce pomiary wykazały, iż znajdują się one od siebie w odległości średnio co 14,7 m (najmniejsza odległość wyniosła 14,5 m, a największa 14,8 m).
Oznaczało to, że na zaledwie pięciu przejazdach naszym 3-metrowym siewnikiem robimy średnio 30-centymetrową nakładkę. Szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się, że wynosi ona maksymalnie 10 cm. Nasze obliczenia wskazały, że na 2-hektarowym polu o szerokości 100 m, gdzie wykonujemy ok. 34 przejazdów, łączne nakładki siewnika obejmują obszar 4 arów. Taki rezultat na polu o regularnych kształtach robi wrażenie.
Choć znaczniki hydrauliczne mieliśmy ustawione naprawdę precyzyjnie, to myślę że do głosu podczas siewu dochodziła ludzka intuicja, która za każdym razem kazała jechać nieco wężej, niż wskazywały znaczniki – wszakże lepiej wąski pasek pola obsiać podwójnie, niż wcale.
Na ten moment to wszystko jeśli chodzi o nasze dotychczasowe doświadczenia z nawigacją Trimble EZ-Pilot Pro dostarczoną do naszego testu przez firmę Vantage Polska.
W kolejnym tekście skupimy się na tym, ile właściwie kosztuje ta nawigacja i czy są jakieś sposoby, by koszty jej zakupu móc nieco obniżyć?