Nadzieje związane z programem Rolnictwo 4.0 były ogromne, działania marketingowe firm doradczych oraz branżowych również. Samo zainteresowanie rolników zdaje się że przerosło serwery Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Co nam ta sytuacja pokazuje?
Czytaj dalej
Rozmawiając z niemal każdym producentem maszyn rolniczych słyszymy, iż popyt na maszyny rolnicze mocno zmalał. Trudno się nie dziwić rolnikom, którzy otrzymują obecnie rekordowo niskie ceny za sprzedaż podstawowych płodów rolnych.
tyle wyniósł budżet przewidziany na program wsparcia rolnictwa 4.0. Przy pełnej wnioskowanej kwocie przez rolników wystarcza jedynie na sfinansowanie zaledwie 840 wniosków.
Równocześnie po drugiej stronie znajdziemy wysokie ceny kosztów produkcji oraz samych maszyn i urządzeń rolniczych. Tak duża dysproporcja i rozjazd między w/w cenami powoduje, iż zdecydowana większość gospodarstw rolnych nie planuje większych inwestycji.
Naturalną koleją rzeczy w dobie wysokich kosztów produkcji jest chęć ich obniżenia. Niestety bez nowoczesnego i drogiego sprzętu ciężko jest móc wdrożyć takie rozwiązania jak chociażby zmienne dawkowanie nawozów, czy nasion.
Przykłady? Proszę bardzo. 100 tys. zł netto za dobrej klasy rozsiewacz do nawozów oferujący zmienne dawkowanie w oparciu o mapy zasobności, czy ponad 250 tys. zł netto za opryskiwacz ciągany o podobnych możliwościach.
To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej, bo jeśli średniej wielkości gospodarstwo nie posiada w swoich ciągnikach instalacji ISOBUS oraz GPS, to do współpracy z tak wymagającymi maszynami należy jeszcze doliczyć dostosowania traktora, co może nas kosztować nawet 100 tys. zł netto.
Jednak to wciąż nie wszystko, bowiem dodatkowo trzeba przygotować stosowne mapy zasobności gleb, czym zajmują się zewnętrzne firmy. Podsumowując, choć oszczędności z tego tytułu mogłyby być spore, to jednak początkowe koszty nierzadko nokautują rolników już na starcie.
Takie i podobne inwestycje w sprzęt i oprogramowanie umożliwiające łatwiejsze zarządzanie danymi w gospodarstwie miały być częściowo dofinansowane w ramach programu rolnictwo 4.0.
Początkowo nabór miał wystartować o północy 15 listopada i potrać do 15 grudnia. Zaznaczano jednak, iż może on zostać zakończony wcześniej, jeśli suma wnioskowanych przez rolników kwot przekroczy przeznaczony budżet o 150 proc.
Jak się okazało, zainteresowanie rolników naborem było tak duże, iż 15. listopada parę minut po północy system informatyczny zaczął mieć poważne problemy z rejestrowaniem nowych wniosków. Zdezorientowani rolnicy nie wiedzieli więc, czy ich wniosek został wysłany, czy też nie.
Jeszcze większe zaskoczenie wielu rolników przeżyło 17 listopada, kiedy to ARiMR zapowiedziała, iż tego dnia o północy zakończony zostanie nabór wniosków Rolnictwo 4.0 ze względu na przekroczenie zakładanego budżetu.
Można więc powiedzieć, iż prawdopodobnie był to najkrócej trwający nabór w historii Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wprawne oko obserwatora szybko zauważy więc, iż rolnicy pomimo bardzo niskiej opłacalności produkcji rolnej wciąż chcą przy współudziale funduszy unijnych inwestować w nowe technologie by móc ograniczać koszty produkcji, a jednocześnie zwiększać swój komfort pracy.
Tutaj też nie powinniśmy się dziwić, bowiem do aktualnie wysokich cen maszyn mocno przyłożyły się wcześniejsze dotacje unijne. Chwilowe ich ograniczenie skutkuje zatem natychmiastowym spadkiem popytu na maszyny. Rolnicy często mówią wprost – ceny są tak wysokie, iż bez dopłat unijnych nie jesteśmy w stanie inwestować.
Z perspektywy czasu wydaje się, że zaplanowana w budżecie kwota ok. 164 mln zł była śmiesznie wręcz niska, bowiem przy pełnej wysokości wsparcia przy każdym wniosku wystarczała jedynie na sfinansowanie zaledwie 840 wniosków.
Ile było wniosków? Tego póki co ARiMR nie podaje, jednak branżowe przecieki mówią o liczbie nawet 20 tys.
Biorąc pod uwagę fakt, iż przemyślany zakres inwestycji w ramach tego programu może rolnikom realnie pomóc w przetrwaniu trudnego okresu, z jakim mają obecnie do czynienia, zasadnym wydaje się być znaczące zwiększenie budżetu.
Pozwoliłoby to na częściowe poprawienie sytuacji finansowej wielu perspektywicznych gospodarstw, a jednocześnie przyspieszyłoby swego rodzaju transformację, która wielkimi krokami zbliża się do nas.