– Ultraprecyzyjny opryskiwacz ARA szwajcarskiej firmy Ecorobotix, w czasie rzeczywistym rozpoznaje rośliny na polu i selektywnie opryskuje pojedyncze z nich. Mogą to być rośliny plonu głównego, chwasty lub jedne i drugie. Obecnie mamy w Polsce kilka takich maszyn, które prezentujemy w pokazach. Czekamy na pierwszego klienta – mówi Marek Wieczorek, manager sprzedaży w firmie Anderwald.
Pierwszy kontakt z opryskiwaczem ARA może zmylić, bo w pozycji roboczej przypomina „wyrośniętą” kosiarkę rozdrabniającą. W tym położeniu, o tym, że maszyna ta wykonuje oprysk świadczy jedynie zbiornik na ciecz zamontowany na przednim TUZ ciągnika.
tak blisko siebie zamontowane są rozpylacze w opryskiwaczu ARA
Wątpliwości rozwiewa pozycja transportowa. Wtedy ze złożonymi modułami bocznymi prezentuje się rząd rozpylaczy zamontowanych jeden obok drugiego w odległości co 4 cm. W sumie opryskiwacz ARA o szerokości roboczej 6 m ma 156 dysz (na skrajach modułów po jednej dodatkowej). Obecnie dostępna jest tylko taka wersja maszyny.
Opryskiwacz ARA ma wszystkie elementy robocze osłonięte, co eliminuje wpływ światła słonecznego i wiatru na jego pracę. Nie ma więc np. problemu ze znoszeniem środka ochrony roślin.
Przed belką z rozpylaczami zamontowanych jest 6 jednostek sterujących, czyli jedna na metr szerokości roboczej. Wyposażone są one w lampy stroboskopowe i kamery 3D RGB, które wykonują zdjęcia roślin co 25 milisekund.
taką wydajność dobową może osiągnąć opryskiwacz ARA
Obrazy analizowane są w czasie rzeczywistym przez superszybkie komputery pokładowe. Na podstawie bazy danych i zadanej strategii pracy rozpoznają rośliny i decydują, którą opryskać.
Algorytmy działają w oparciu o wgrane do systemu ok. 10 tys. zdjęć danej rośliny w różnych fazach jej wzrostu i rozwoju. Ich skuteczność sięga 90%. Pozostałe 10% podlega ciągłemu udoskonalaniu przez sztuczną inteligencję w ramach tzw. głębokiego uczenia maszynowego. Zdjęcia z pracy maszyny trafiają nieustannie do chmury, gdzie podlegają analizie. Po wprowadzeniu zmian w postaci aktualizacji trafiają z powrotem do systemu opryskiwacza ARA.
– Kamery wykonują zdjęcia roślin. Na tej podstawie procesory, w ułamku sekundy, analizują zebrane dane i odróżniają rośliny uprawne od chwastów. W zależności od wybranego trybu pracy, otwierają się kolejne rozpylacze, które punktowo opryskują rośliny – wyjaśnia Marek Wieczorek.
Pracują maszyną ARA można wybrać różną strategię opryskiwania. Może ono być skierowane tylko na rośliny plonu głównego, co pozwala prowadzić zabiegi fungicydowe lub insektycydowe.
Opryskiwane mogą być też tylko chwasty. W tym przypadku dostępne są dwa warianty. Pierwszy pozwala pokrywać cieczą roboczą wszystkie chwasty, niezależnie od ich odległości od rośliny uprawnej.
tyle wynosi cena 6-metrowego opryskiwacza ARA. Zawiera ona przygotowanie pod pracę w 3 wybranych uprawach (do wyboru z listy istniejących) i wsparcie techniczne
Natomiast drugi wariant omija opryskiwanie rośliny plonu głównego. W efekcie tej strategii można stosować herbicydy totalne. Trzeba jednak pamiętać, że chwasty rosnące w bezpośrednim sąsiedztwie roślin uprawnych nie zostaną opryskane.
Opryskiwacz ARA potrafi obecnie pracować na plantacjach takich roślin jak m.in.: buraki, kukurydza, pszenica, rzepak, cebula, cykoria, fasola, szpinak i trawy. Trwają pace nad powiększeniem tej listy.
Praca maszyny ARA ma sens również na plantacjach roślin jeszcze nie wprowadzonych do systemu. Opryskując wszystkie małe rośliny punktowo, a nie całopowierzchniowo, można uzyskać oszczędności w zużyciu chemii sięgające nawet 40%.