Największe, flagowe modele ciągników to ważny dla każdego producenta segment rynku, bowiem choć nie stanowią one trzonu sprzedaży, to doskonale ukazują aktualne możliwości technologiczne każdej z marek. Sprawdźmy więc, co oferują największe z największych ciągników świata.
Czytaj dalej
Nasze zestawienie otwiera niedawno zmodernizowana seria doskonale znanych każdemu fanowi rolnictwa ciągników – mowa oczywiście o Xerionie. Choć jest to najmniejszy traktor w tym artykule, to określenie „najmniejszy” kompletnie do niego nie pasuje.
tyle mocy maksymalnej generuje “najsłabszy” w naszym zestawieniu Claas Xerion 12.650.
Pod jego maską drzemie bowiem 6-cylindrowy potwór sygnowany logo Mercedes-Benz o pojemności bagatela 15,6 l, generujący aż 653 KM mocy maksymalnej i 3100 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Zbiornik paliwa? Skromne 1400 l.
Wyobraźcie sobie, że ten ważący ponad 25 t kolos dzięki bezstopniowej przekładni Cmatic może rozpędzić się do 40 km/h i będzie wówczas miał zaledwie 1400 obr./min. Osobiście nie chciałbym się znaleźć naprzeciwko tego giganta na wąskiej drodze gruntowej, bo w panice pewnie skręciłbym do rowu.
Jeśli powyższe dane nie robią na Was wrażenia, to wyobraźcie sobie, iż jego wysokość całkowita wynosi prawie 4 m, a długość sięga niemal 8 m! Claas Xerion może być wyposażony zarówno w podwozie gąsienicowe, jak i w klasyczne ogumienie bliźniacze. Ja definitywnie stawiam na gąsienice. Widzieliście kiedyś czołg na kołach?
Aż 673 KM mocy maksymalnej możemy przypisać ciągnikowi Fendt 1167 Vario MT. Moc ta generowana jest z silnika o pojemności 16,2 l, a maksymalny moment obrotowy jest bliźniaczy, jak w Xerionie i wynosi 3100 Nm. Co ciekawe, stały zakres momentu obrotowego ciągnik generuje w przedziale od 800 do 1700 obr./min. Nie dość że mocny, to i oszczędny.
Chyba nikogo nie dziwi fakt, iż za przeniesienie napędu we flagowym ciągniku Fendt’a odpowiada już niemal legendarna przekładnia Vario. Całość dopełniają dwie ogromne gąsienice.
Gdyby kogoś interesowała wydajność układu hydraulicznego, to odpowiadamy, iż standardowo montowana tam jest pompa o wydatki do 220 l/min. Jeśli jednak komuś zależałoby na większym wydatku oleju, wówczas może zdecydować się na pompę oferującą przepływ aż 440 l/min. Taka wydajność układu hydraulicznego mogłaby chyba “naoliwić” wszystkich polskich polityków, którzy przy okazji zbliżających się wyborów przypomnieli sobie o rolnikach.
W gamie ponad 600-konnych bestii amerykański producent oferuje aż 3 modele: 9R, 9RT oraz 9RX. Pierwszy z nich charakteryzuje się kołowym układem jezdnym, a dwie kolejne bazują już na gąsienicach z tą tylko różnicą, że w modelu 9RT będzie ich 2, a w modelu 9RX aż 4.
Sercem tego zmutowanego jelenia w topowym modelu jest jednostka własnej produkcji o pojemności 13,6 l, generująca aż 691 KM mocy maksymalnej i prawie 3 tysiące Nm maksymalnego momentu obrotowego.
taki nacisk na podłoże wygeneruje mogący ważyć ponad 30 t John Deere serii 9RX przy zastosowaniu gąsienic o szerokości 914 mm.
Za przeniesienie napędu w tym wypadku odpowiada 18-biegowa przekładnia typu PowerShift. Do wypracowania prędkości niespełna 40 km/h silnik będzie się musiał rozpędzić do 2100 obr./min. Przejazd przez wieś z taką prędkością może spowodować, iż kury nioski utrzymywane w promieniu 100 m mogą przestać nieść jajka już dożywotnio. Współczujemy też seniorom ze zbyt czule ustawionymi aparatami słuchowymi… Po takim przejeździe mogą nadawać się do ponownej regulacji.
A teraz wyobraźcie sobie, że ten mogący ważyć ponad 30 t olbrzym przy zastosowaniu gąsienic o szerokości 914 mm wygeneruje nacisk na podłoże wynoszący zaledwie 0,46 kg na cm2. Zbytnie ugniatanie gleby przez ciężki sprzęt można więc w tym wypadku włożyć między bajki.
Koloru zielonego w tym zestawieniu już wystarczy, bo na pierwszy plan wjeżdża monstrualny New Holland T9.700, który chcąc być precyzyjnym powinien otrzymać nazwę T9.699, bowiem „niebiescy” inżynierowi pomimo ogromnego wysiłku nie zdołali wycisnąć jednego, dodatkowego konia mechanicznego, przez co legitymuje się on mocą maksymalną wynoszącą 699 KM.
Jestem przekonany, że choć jego wygląd zewnętrzny już nieco „trąci myszką”, to i tak z pewnością przypadnie on do gustu fanom „oldschoolowego” designu w ciągnikach rolniczych oraz zagości na plakacie w niejednym pokoju młodego entuzjasty rolnictwa.
Po niedawnym liftingu tego modelu można śmiało powiedzieć, że wnętrze New Hollanda T9.700 już zdecydowanie nadąża za najnowszymi trendami w zakresie ergonomii i komfortu pracy operatora. W tym smerfie aż chciałoby się zamieszkać.
W branży motoryzacyjnej mówi się, że „czerwone jest najszybsze”. Widząc dane techniczne tego ciągnika należałoby powiedzieć: „czerwone jest najmocniejsze”.
No cóż, tak jest w istocie, bowiem Case Quadtrac 715 za pomocą silnika o pojemności 15,9 l generuje absolutnie oderwane od rzeczywistości 778 KM mocy maksymalnej i 3255 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Na pierwszy rzut oka zauważymy, jak bardzo Quadtrac zmienił się wizualnie względem swojego poprzednika. Szeroki pas lamp przebiegający przez cały przód ciągnika ustąpił miejsca kształtom znanym z nieco mniejszych modeli Case’a. Całość robi na nas kapitalne wrażenie, choć jak to z nowościami bywa, pewnie nie każdemu przypadnie do gustu.
Celowo w artykule nie dotykamy tematyki cen, bowiem dziś poruszamy się w sferze marzeń i nie chcemy by po usłyszeniu wielomilionowej ceny każdego z ciągników ten piękny sen nagle prysł jak bańka mydlana na wietrze.
No więc popuszczam wodze fantazji i oczyma wyobraźni już widzę 700-konnego Quadtraca, który ląduje na moim podwórku i jest przeznaczony mi na własność. Ach, ależ go za chwilę przetestuję!
Ale chwilunia, nie dorzuciliście do niego jakiejś adekwatnej do jego wielkości maszyny? No trudno, sprawdzę go więc z pługiem dwuskibowym Unii Grudziądz, może przy takim kolosie przestraszy się i wreszcie zacznie orać należycie.